13.01.2015

Nowe lalki czyli co przywiozlam z Orlando :-)

Tego posta zaczęłam pisać chyba jeszcze w listopadzie....  trochę czasu zeszło, chyba wypada w końcu przedstawic moje nowe lalki... A zatem:

Jak zwykle przywiozłam za dużo, na szczęście - nie wszystko jest moje ;-) Jak zwykle - nie tylko lalki Integrity. Ale tym razem zamiast buszować po pchlich targach (zamknęli mój ukochany, nowojorski Garage!), zamówiłam pannę, która chodziła za mną od jakiegoś czasu - Evangeline z Wilde Imagination. Sprowadzenie tej panny do Polski zawsze kosztowało za dużo, tym bardziej, ze nie byłam pewna, czy się polubimy. Nadal zresztą tego nie wiem. Evangeline w wersji basic i w dodatku w 'special price', kupiona w sklepie WI, przyjechała do Orlando w towarzystwie Parnilli, którą zamówiłam dla koleżanki.

I po raz pierwszy mam zdjecia z rozpakowywania paczki :D




Parnilla:



Evangeline:



Aaaaa... zamierzam puścić w świat body i rajstopy Evangeline, ktoś chętny?

No i jak zwykle zaszalałam lekko podczas konwentowych room sales...  Opisywałam chyba przy okazji któregoś konwentu te hotelowe pokoje zasypane lalkami, ubrankami i akcesoriami. W cenach normalnych i okazyjnych.  W wersji nude i NRFB... Ceny normalne, po odjęciu kosztów przesyłki, stają się cenami okazyjnymi... No i jak tu nie skorzystać ;-)W tym roku trafiłam na pokój, w którym dealerka sprzedawała osobno ubranka, osobno lalki nude :-) Szybka decyzja i trzy szesnastocalowe dziewczyny przyjechały ze mną do Polski - Front Row Tulabelle, Fit to Print Freja Mossimo i Amethyst Factor Anais McKnight. Tulę i Freję zamianiłam już na inne lalki, Anais albo zostanie, albo nie - jest piękna i bardzo fotogeniczna, ale nie do końca 'moja', zobaczymy... na razie jej losy się ważą.



Oczywicie - nie obyło się bez lalek konwentowych. W tym roku Integrity wypuściło kilka przepieknych wersji Hanne Eriksson (większśoć jest na mojej wishliście), jedna z nich - After Hours - znalazła się w dodatkowej konwentowej kolekcji. Zaraz po zakupie pozbyłam się paskudnej cekinowej sukienki, przebrałam ją w ciuszki made by ilovethatdoll i wiem, że to lalka, która zostanie ze mną na długo...

Tu zdjęcia z pierwszej plenerowej sesji, ciąg dalszy wkrótce.



I wreszcie lalki Style Lab. Zakładałam, ze żadnej sobie nie zostawię. No może jedną. Albo dwie. Na pewno nie więcej niż trzy.... Dzisiaj wypakowałam piątą.... Na zdjęciu (dumnie prezentując najnowsze zestawy ubranek): Darby, Adaline, Alysa (ze zmienioną fryzurą, na wersję z grzywką nie byłam w stanie patrzeć), Janay i Tilda.





I to chyba wszystkie 'okołokonwentowe' nabytki do kolekcji... Ale to nie koniec lalkowych nowości :-) cdn.


4 komentarze:

Pikulina pisze...

Ależ cudowności przywiozłaś! Parnilli gratuluję jest śliczna :) sama posiadam więc wiem jaka jest piękna, ma może trochę duże dłonie, ale można to ładnie ukryć przy odpowiednich pozach :) Lalki z IT wiadomo, kiełkuje zazdrość :) ale spokojnie w pozytywnym sensie :) Z serii Laab, podoba mi się lalka ze zmienioną grzywką, i prawdopodobnie kiedyś się Ciebie o nią zapytam :) póki co ciesz się nowościami i rozbujaj szyciową wenę :D i już nie mogę się doczekać C.D.

bogna pisze...

A Parnilla niestety nie moja, u mnie została Evangeline :-)

A Alysa (ta z grzywką), w wersji NRFP nadal do wzięcia :-) jedna wolna się ostała...

Ania z dollsecondhand pisze...

Tyle dobrego na raz!

Pikulina pisze...

A no to pięknie pomyliłam Panny :) zawsze mi się mylą! Evangeline została u Ciebie? to też super ona ma delikatniejszą urodę :) Jeżeli chodzi o Alysę, dobrze wiedzieć, ze jeszcze jest :) jak co będę pytać w PW na FB. Pozdrawiam :D